Przed świątecznie, z lekkim opóźnieniem. Napisane, czekało w szkicach, ale nie miałam kiedy opublikować. Wybaczcie.
Nie czuję magii tych świąt. Kompletnie. Ani trochę. Próbuję je w sobie obudzić na wiele sposobów - prezenty już zakupione, piętrzą się pięknie zapakowane w kolorowy, świąteczny papier na moim biurku. Wczoraj upiekłam pierniczki, pachniały w całym domu, w gruncie rzeczy są całkiem smaczne. Świąteczne piosenki też niespecjalnie na mnie działają, wierzę jeszcze w magię choinki i Love Actually, mam nadzieję, że to chociaż sprawi, że poczuję święta. Muszę jeszcze ozdobić świątecznie swój pokój, jakieś lampki, mała choinka czy chociażby jemioła pod sufitem, zobaczymy. Zdecydowanie brakuje mi śniegu, on jednak sprawia, że klimat świąt jest bardziej wyczuwalny, namacalny.
Nie mam jeszcze jakichś konkretnych planów na Sylwestra, nie mam pojęcia co będziemy robić. W tym roku wszystko jest jakieś takie... Niezorganizowane? Wszystko jest jedną wielką niewiadomą. Nawet jeszcze nie wiem, o której godzinie jest jutro Wigilia, co w gruncie rzeczy jest całkiem ciekawe.
Mam ochotę usiąść w spokoju, włączyć jakiś film i nadrobić zaległości w serialach z kubkiem herbaty w dłoniach, jednak raczej nie będzie mi to dane, zaraz po świętach zaczynam serię kolokwiów i egzaminów i do tego wypadałoby coś w końcu zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz