Mam znajomego, który ma szansę na wyjazd na staż do Japonii.
Niepowtarzalna okazja, raczej nie dostanie takiej propozycji ponownie, więc
byłby głupi, gdyby z niej nie skorzystał. Zdaje sobie sprawę jak wiele drzwi ta
podróż może przed nim otworzyć, jak może wpłynąć na jego przyszłą karierę
zawodową i jego życie. Powiedział, że jest w stanie zrobić wszystko, żeby tam
pojechać. No, prawie. W każdym razie zaciska pasa – w końcu bilety lotnicze nie
są tak tanie, jakby sobie tego życzył, dokłada starań, żeby wszystko wypaliło. Co
jest zaskakujące największym problemem, okazała się jego partnerka, z którą
jest w związku od ponad pięciu lat. Zapiera się rękoma i nogami, bo za nic na
świecie nie chce tam pojechać. Bo nie mam pieniędzy, bo nie mam po co, bo nic mi to nie da... Pieniądze w przeciągu
roku naprawdę można zdobyć, to nie jest aż taki majątek, by odkładając co
miesiąc jakąś kwotę nie udało się takiej sumy uzbierać. Ma po co – w dwa
miesiące można poznać podstawy języka. Japoński ponoć jest na czasie, więc
czemu nie skorzystać? Zresztą dla samego zwiedzania i poznania innej kultury
byłoby warto. Szansa spędzenia dwóch miesięcy w Japonii za cenę biletów jest
godna rozważenia i wykorzystania. Ale dobrze, trzeba pójść w takim razie na
jakiś kompromis, bo przecież nic na siłę. On z takiego wyjazdu nie zrezygnuje,
a ona nie chce wyjeżdżać.
I tu zaczynają się schody – dziewczę grozi, że facet nie
będzie miał do czego wracać, jeśli wyjedzie. Że nie poczeka. Czy jest ktoś, kto
będzie w stanie wytłumaczyć mi co trzeba mieć w głowie, by stawiać takie
ultimatum komuś, kogo ponoć się kocha? Zresztą komukolwiek. Facet chce zapewnić
im lepszy byt, rozwijać się. Dąży do tego, żeby żyło im się lepiej, żeby za
kilka lat nie musieli się zastanawiać czy mogą pozwolić sobie na jakieś wakacje
czy będzie ich stać na utrzymanie ewentualnego dziecka. Chce iść do przodu, bo
wie, że takie doświadczenie może później wiele zmienić. Nie rozumiem, jak można próbować podciąć
komuś w taki sposób skrzydła, jak można nie dostrzegać pozytywów takiej
sytuacji? Nie umniejszając nikomu – kolega jest bardzo ambitny i praca na kasie
w Biedronce niezbyt go satysfakcjonuje. Myślę, że nie satysfakcjonuje nikogo,
tylko nie każdy ma możliwość zrobienia czegoś, by to zmkazać się całkiem oczywisty, dla
innych wręcz przeciwnie.
A ile ten staż ma trwać?
OdpowiedzUsuńDwa miesiące. Podczas wakacji.
UsuńHmm... to w sumie bardzo krótko, więc nie wiem czemu ta dziewczyna masz aż tak duże obiekcje.
UsuńNikt tego nie rozumie. I ona sama chyba też nie do końca, bo powtarza w kółko te same bezwartościowe argumenty.
UsuńMoże mu zazdrości? Wiesz, taki pies ogrodnika.
UsuńByć może coś w tym jest, bo stwierdziła, że jej studia nie mają większego sensu i nic z nich nie wynosi. No i taki wyjazd też jej nic nie da, bo tam jest zupełnie inna kultura i inny system wychowywania dzieci. (studiuje pedagogikę)
UsuńTo ma dziewczyna problem. Co jej zawinili inni, że poszła na studia, które się jej nie podobają.
UsuńWiesz, kogoś trzeba obarczyć winą :)
UsuńJej, ale to przecież JAPONIA, jakby zupełnie inny świat! A ta dziewczyna ma naprawdę głupie argumenty, równie dobrze mogłaby po prostu powiedzieć 'bo nie'. Chyba powinna być z niego dumna i go motywować, a nie odstawiać jakieś szopki.
OdpowiedzUsuńJakby mój facet miał taką możliwość i proponował mi taką opcję, to zrobiłabym wszystko, żeby pojechać. Jakby mi się nie udało, to wspierałabym go ze wszystkich sił, ale chyba jestem jakaś dziwna, przecież powinnam mu zagrozić, że nie będę na niego czekać, czy coś :p
UsuńNigdy nie mogłam zrozumieć dziewczyn, które stawiają takie wymagania swoim chłopakom. Zresztą, to działa w obie strony - nie wyobrażam sobie stawiać takich ograniczeń w związku jeśli idzie o spełnianie swoich celów i swoich marzeń.
OdpowiedzUsuńUwierz, że nie znam żadnej normalnej osoby, która byłaby w stanie to pojąć :) I gdyby ktoś stawiał mi takie ultimatum (zresztą jakiekolwiek) to nie dostrzegam głębszego sensu tej relacji. Związki polegają w sumie na kompromisach.
Usuńdokładnie, jaki jest sens takiego związku?
Usuńjeśli on nie pojedzie przez nią to do końca życia będzie miał do niej o to żal. nawet jeśli będzie udawał, że jest okej to ten żal będzie w nim siedział i będzie wybuchał raz na jakiś czas.
Tak, bo ludzie wybaczają, ale nigdy nie zapominają ;)
Usuńchociaż jak dla mnie to powinien jej podziekować, za wspólnie spędzony czas i znaleźć sobie dziewczynę, która będzie go dopingowała w zdobywaniu celów ;))
UsuńUważam, że byłoby to niezłe rozwiązanie ;) Ale to już jego decyzja, choć przyznam, że to rozważa.
Usuńa może szuka pretekstu żeby się z nim rozstać?
OdpowiedzUsuńNo to i tak słabo, zamiast powiedzieć wprost o co chodzi jakieś takie dziwne zabiegi ;)
UsuńNapij się wina! ;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest zła opcja, może w weekend :)
Usuńuuu, no dziewczyna jest po prostu głupia. skoro sama nie chce jechać (chociaż ja bym na jej miejscu już się pakowała, bo taka okazja się trafia raz w życiu!), to czemu dodatkowo utrudnia życia osobie, którą rzekomo kocha? nie ogarniam moim ciasnym umysłem takiej postawy, po prostu nie rozumiem za Chiny ludowe...
OdpowiedzUsuńTeż nie ogarniam. I nie wiem jak można być tak ograniczonym, żeby nie dostrzegać tych perspektyw.
Usuńja też nie wiem... ale wczoraj się okazało, że mam bardzo podobną sytuację wśród swoich znajomych, także najwyraźniej dziewczyna nie jest odosobniona w tych dziwnych poglądach.
UsuńTo jest przerażające, miałam nadzieję, że to jedyny taki chory przypadek :O
Usuńa tu proszę, są ludzie i parapety, jak się mawiało w moim szanownym gimnazjum. jak ktoś jest ograniczony to już nic na to nei poradzisz...
UsuńWłaśnie a szkoda.
Usuńzrobiłabym wszystko, aby za cenę biletów lotniczych móc dwa miesiące spędzić w Japonii, poznać z bliska tamtejszą kulturę, zobaczyć coś niesamowitego, przeżyć przygodę życia! ale... boję się latać samolotem... może ona też się czegoś boi i boi się przyznać jaki jest prawdziwy powód tego, że tak idzie w zaparte?
OdpowiedzUsuńMyślę, że przyczyna nie jest tak głęboka? Jeśli już to boi się zmian i woli zostać tu na miejscu, gdzie wszystko zna ;)
Usuń